Sanctus
dla Jana Pawła II

W Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku trwają przygotowania do 90. rocznicy pierwszego objawienia Jezusa Miłosiernego św. Siostrze Faustynie Kowalskiej. Jednym z wydarzeń, przygotowujących nas do tych obchodów, był koncert z okazji 100. urodzin św. Jana Pawła II, pt. „Papież Miłosierdzia”, podczas którego swoją światową prapremierę miał utwór „Sanctus dla Jana Pawła II”, autorstwa wybitnego kompozytora polsko-amerykańskiego Wiesława Rentowskiego. 

Wśród wielu artystów, którzy uświetnili papieski wieczór, byli: światowej sławy sopranistka – Dominika Zamara oraz Emilian Rosiak – wiolonczelista, dyrygent, kierownik orkiestry „Polsko-Niemiecka Sinfonika”.

Z artystami rozmawiał Leszek Skierski. 


LESZEK SKIERSKI: Z racji wyjątkowego miejsca w którym się znajdujemy, nie chciałbym Państwu zadawać standardowych pytań. Chcielibyśmy poznać Dominikę Zamarę i Emiliana Rosiaka innych, niż tych, którzy są oklaskiwani przez polską i światową publiczność. 

Pani Dominiko, pozwoli Pani, że cały czas jednak będziemy mieli na uwadze to, że jest Pani uznawana przez melomanów, za jedną z najwybitniejszych śpiewaczek operowych naszych czasów… 

DOMINIKA ZAMARA: Bardzo dziękuję.

LESZEK SKIERSKI: Z największych sal operowych i koncertowych świata przybywa Pani do skromnego miejsca w Płocku, gdzie dziewięćdziesiąt lat temu po raz pierwszy objawił się siostrze Faustynie Jezus Miłosierny. 

DOMINIKA ZAMARA: Mogłabym przytaczać wiele dowodów na to, że nic co się dzieje w moim życiu nie jest przypadkiem. Wszystko jest zaplanowane przez Pana Boga, przez jakieś siły wyższe, metafizykę. Moje ścieżki są tak splątane ze sobą, że odczuwam potrzebę obecności w danym miejscu. Zdarzało się na przykład, że nie zdążyłam na dany samolot, ale dzięki temu zostałam przed czymś uchroniona, albo otrzymywałam inne propozycje. Podobnie jest z tym miejscem, gdzie dziewięćdziesiąt lat temu objawił się Jezus Miłosierny siostrze Faustynie. Czuję, że zostałam tu wezwana, aby podzielić się z ludźmi swoim głosem, duchowością, oddać hołd Janowi Pawłowi II.

LESZEK SKIERSKI: Ta refleksja przyszła od razu, czy dopiero po jakimś czasie?

DOMINIKA ZAMARA: Mam naturę analityczną. Głęboko rozważam zdarzenia w swoim życiu. Odkryłam tę myśl jak tu przyjechałam i zaśpiewałam Ave Maria w płockim sanktuarium. Wtedy poczułam w sercu coś niezwykłego. Pięknie opisała to siostra przełożona, mówiąc – „To było sacrum”. Podobne uczucie spokoju i wyciszenia miałam, kiedy odbierałam nagrodę Ojca Pio w Pietrelcina.                    
LESZEK SKIERSKI: Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku jest jednym z tych miejsc na świecie o którym Pani słyszała, czy może dopiero odkryła w swoim życiu? 

DOMINIKA ZAMARA: Po raz pierwszy przyjechałam tu miesiąc temu, żeby zobaczyć kościół farny, gdzie miał się odbyć koncert z okazji 100. rocznicy urodzin św. Jana Pawła II pt. „Papież Miłosierdzia”. Z pewnością, to też nie był przypadek. Zaproszona zostałam do sanktuarium i poproszona o zaśpiewanie jakiejś pieśni. Nie byłam rozśpiewana. W innych okolicznościach nie zaryzykowałabym. Ale byłam pod wrażeniem tego wyjątkowego miejsca i zgodziłam się. Czułam, że to nie ja śpiewam… Głos wydobywał się z taką lekkością i barwą…. I po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nic co się dzieje w moim życiu nie jest przypadkiem. Poznałam tu cudownych ludzi, siostry zakonne, księży… Musiałam tu przybyć w jakimś celu… 

LESZEK SKIERSKI: To piękne, że zgodziła się Pani wystąpić dla tak niewielkiej grupy odbiorców. To chyba najmniejsza publiczność dla której przyszło Pani śpiewać.

DOMINIKA ZAMARA: Śpiewam często dla kilkudziesięciotysięcznej widowni, na przykład w Stanach Zjednoczonych, czy we Włoszech. Ale czasami śpiewam tylko dla jednej osoby. Kiedyś, podczas pobytu na Mazurach, poprosił mnie jeden z pastorów, żebym zaśpiewała Ave Maria dla jego chorej mamy. Uczyniłam to z wielką radością. Kobieta była bardzo wzruszona. Ja też. Nie ważne, czy śpiewam dla tysiąca osób, czy tylko dla jednej osoby. Zawsze towarzyszą mi te same emocje, zawsze daję z siebie wszystko. 

LESZEK SKIERSKI: W tej rozmowie towarzyszy nam maestro Emilian Rosiak. Za chwilę i jego poprosimy o refleksje związane z tym miejscem. Ale najpierw powiedzcie Państwo coś więcej o waszej współpracy scenicznej.

DOMINIKA ZAMARA: To, że się spotkaliśmy, też nie był przypadek. Towarzyszy nam bardzo ciekawy feeling artystyczny. Bardzo zdolny młody muzyk, zarówno jeśli chodzi o grę na wiolonczeli, jak i dyrektor orkiestry. Nasze drogi artystyczne splotły się, mimo pandemii i różnic osobowościowych. Jesteśmy jak wulkan i woda. Często się kłócimy…

LESZEK SKIERSKI: Przez skromność Pan potwierdzi, czy zaprzeczy? 

EMILIAN ROSIAK: To prawda. Z pewnością nie był to przypadek. To dla mnie ogromne wyróżnienie występować z Dominiką Zamarą, artystką światowej sławy, uwielbianą przez miliony fanów na całym świecie. Zwłaszcza, że mam wrażenie, iż dopiero wchodzę w ten świat muzyczny. I nie chodzi tylko o współtworzenie sztuki na scenie, ale cały proces przygotowawczy koncertu.

LESZEK SKIERSKI: Znajdujemy się w murach klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i w Sanktuarium. Z pewnością to niecodzienne wydarzenie w Pana pracy zawodowej.

EMILIAN ROSIAK: Tak. Tym bardziej, że to mój pierwszy pobyt w Płocku. Nie miałem jeszcze okazji poznać tego pięknego, historycznego miasta. Za to słyszałem o pierwszym Objawieniu Siostrze Faustynie. Dlatego cieszę się, że tu jestem. 

LESZEK SKIERSKI: Zwieńczeniem tego pobytu w Płocku był wspomniany koncert z okazji 100. rocznicy urodzin św. Jana Pawła II. Wydarzenie szczególne, bo w prapremierowym wykonaniu utworu „Sanctus dla Jana Pawła II”.

DOMINIKA ZAMARA: To była światowa prapremiera tego utworu, autorstwa Wiesława Rentowskiego, wybitnego kompozytora amerykańskiego – polskiego pochodzenia. Miałam już okazję współpracować z nim w Stanach Zjednoczonych. Płocki koncert był  wydarzeniem historycznym. To piękne, że tak wybitny kompozytor – organista, zgodził się napisać dla Płocka i św. Jana Pawła II ten utwór. 

LESZEK SKIERSKI: Musi to mieć dla Pani osobiste znaczenie – śpiewać dla Jana Pawła II. 

DOMINIKA ZAMARA: To prawda. Jan Paweł II towarzyszy mi od zawsze. Przed pandemią miałam okazję być w Wadowicach – odkryć to miejsce pod względem duchowym i osobowościowym. Kocham ludzi, którzy potrafią rozmawiać z tłumem w wielu językach, komunikować się ze światem z miłości do niego. Ojciec Święty był niezwykłą osobą – ojcem duchowym dla świata, wielkim świętym, wybitnym człowiekiem.

LESZEK SKIERSKI: Wspomniał Pan o współpracy z Dominiką Zamarą – artystką światowej sławy, uwielbianą przez miliony fanów na całym świecie. A tu jawi nam się osoba nietypowa dla tego środowiska – skromna, pokorna wobec sacrum, o niezwykłej duchowej wrażliwości. Jak Pan to postrzega z perspektywy współpracy scenicznej? 

EMILIAN ROSIAK: Każdy koncert jest dla nas wyzwaniem i każdy koncert jest inny, wymaga swoistego przygotowania. Przy wspomnianym koncercie, poświęconym Janowi Pawłowi II, doszedł jeszcze aspekt religijny. To było wyzwanie dla nas obojga. Dlatego zrobiliśmy wszystko, żeby zgromadzona publiczność przeżyła go w duchowym uniesieniu.

LESZEK SKIERSKI: Wyznaje Pani publicznie swoją wiarę. To rzadka cecha i otwartość w środowisku artystycznym – operowym. Chyba, że we Włoszech wygląda to inaczej…

DOMINIKA ZAMARA: Staram się być spontaniczna i naturalna. Święta dyplomacja byłaby czasem wskazana, ale zazwyczaj mówię to, co myślę. W życiu codziennym i na scenie jednakowo wyrażam swoje emocje i duchowość. Dla mnie jest ważne, by nie tłumić w sobie uczuć i być osobą szczerą.

LESZEK SKIERSKI: Co ukształtowało Pani pogląd na świat i wyznawane wartości? 

DOMINIKA ZAMARA: Z całą pewnością sztuka. Wiele lat spędzonych z muzyką. Mój świętej pamięci dziadek – Stanisław, był organistą i moją pierwszą inspiracją muzyczną oraz duchową. Był mi bardzo bliską osobą. Czasami czuję jego obecność w trudnych chwilach życia. Urodził się w tym samym roku co Jan Paweł II, blisko Limanowej. Stąd kocham góry, tak jak mój dziadek i Jan Paweł II.  

LESZEK SKIERSKI: Wiara pomaga artyście na scenie? 

DOMINIKA ZAMARA: Jestem osobą wierzącą, więc przed każdym występem koncentruję się, czynię znak krzyża, czasami w myślach proszę Boga o wsparcie, żeby mój głos zabrzmiał właściwie. Boje się, że tym razem może coś nie wyjść. Bo przecież głos to  żywy instrument, na który wpływają: chwilowa niedyspozycja, czynniki zewnętrzne, zdenerwowanie… 

LESZEK SKIERSKI: Panie Emilianie, czy jest coś, co ma wpływ na Pana samopoczucie podczas koncertu, a co nie wynika z przygotowań lub umiejętności?

EMILIAN ROSIAK: Każdy artysta ma swoje przemyślenia i sposoby niwelowania stresu. Ważna jest koncentracja na tym, co się robi – umiejętność wyłączenia ze świata zewnętrznego. To oczywiście w niczym nie zastąpi warsztatu, tej perfekcyjności, którą osiągamy podczas prób. Te aspekty budują w orkiestrze wspólne brzmienie – poczucie jedności. I to jest nasz wspólny cel. Moim zadaniem jest przekazywać muzykom pozytywne emocje, po to, by z każdego utworu wydobyć najdrobniejsze szczegóły. 

LESZEK SKIERSKI: Żeby zaistnieć w tym zawodzie, trzeba być głównie skupionym na sobie? Często w pogoni za sławą nie dostrzegamy, że drzewa są zielone, że ptaki też śpiewają, a nikt ich nie słucha. One też urodziły się z wielkim talentem…

DOMINIKA ZAMARA: Ciekawe pytanie. Może zacznijmy od tego, że umiejętności, talenty jakie posiadamy, to jest dar, który rozdziela Siła Wyższa, według nieznanych nam kryteriów. Każdy z nas posiada jakiś talent. Dalej to już ciężka, konsekwentna praca, osobiste zaangażowanie w jej rozwój, skupienie na detalach. Po to, żeby móc później dzielić się emocjami z innymi. Dla mnie ważne jest to katharsis – oczyszczenie, próba wyzwolenia z siebie, i z innych, pozytywnych bodźców. Jest to największa nagroda jaką możemy otrzymać po koncercie. Czasami podchodzą do mnie ludzie i dziękują ze łzami w oczach. Kiedyś w Meksyku jeden z widzów powiedział mi, że podczas koncertu czuł się, jak by był w Niebie.

LESZEK SKIERSKI: Po chwili jednak trzeba umieć zejść na ziemię…

DOMINIKA ZAMARA: To prawda. Proces powrotu jest najtrudniejszy. 

EMILIAN ROSIAK: Powiedział pan, że niejednokrotnie „…w pogoni za sławą nie dostrzegamy tego, że drzewa są zielone, że ptaki też śpiewają, a nikt ich nie słucha. One też urodziły się z wielkim talentem…”. Każdy artysta zadaje sobie pytanie – po co tworzy, pisze teksty, maluje, komponuje muzykę? – Wydaje mi się, że wszyscy artyści są misjonarzami, każdy ma jakąś misję do spełnienia i cel, którego nieustannie poszukuje.

LESZEK SKIERSKI: Nawet Emilian Rosiak?

EMILIAN ROSIAK: [Uśmiech] Myślę, że sukcesem będzie to, jeśli go nie odnajdę.

LESZEK SKIERSKI: Zgadza się Pani z tym, co powiedział Emilian? Czy dobrze zrozumiałem – chodzi o nieustanny rozwój, perfekcjonizm?

DOMINIKA ZAMARA: To bardzo ciekawa, filozoficzna myśl. Ja mam w sobie pewien dualizm. Moim celem jest przekazywanie innym emocji, przenoszenie ludzi w inny świat. Nazwałabym to „bezpośrednim celem sztuki”, który w dużym stopniu zależny jest nieustannego rozwoju. Nigdy nie ma dwóch takich samych koncertów, tak jak i nasz stan emocjonalny codziennie jest inny. Za każdym razem dostarczamy publiczności innych emocji. Sztuka to ciągły progres.

LESZEK SKIERSKI: Najwięcej zwrotów akcji, niespodzianek, rozczarowań czyha na nas w drzwiach, lub na życiowych zakrętach. Czy zdarzały się chwile zwątpienia w Pani życiu zawodowym, pomimo miłości do muzyki?

DOMINIKA ZAMARA: Zwątpić w muzykę? – Nidy! W inne rzeczy – Tak! Ale wolałabym o tym nie mówić. Mojemu życiu zawsze towarzyszyła sztuka. Zawsze w nią wierzyłam. Choć, czasami zdarzały się chwile trudne. Nie jest to łatwa droga… często usłana cierniami. Ale trzeba w nią wierzyć.

LESZEK SKIERSKI: I gdzie wtedy ucieka Dominika Zamara?

DOMINIKA ZAMARA: Jestem bardzo wrażliwą osobą. Z jednej strony łatwo mnie zranić, z drugiej zaś mam w sobie niesamowitą siłę przetrwania. Nigdy nie uciekam, bo zawsze ratuje mnie sztuka. 

LESZEK SKIERSKI: Często się zdarza Pani mówić – NIE?

DOMINIKA ZAMARA: Nie akceptuję chałtury. Może dlatego, że jestem perfekcjonistką. Lubię dawać z siebie wszystko i jak inni dają z siebie wszystko. Jak pracuję, to nie lubię patrzeć na zegarek.

LESZEK SKIERSKI: Emilian Rosiak też jest pracoholikiem? 

EMILIAN ROSIAK: [Uśmiech] Może niech inni się na ten temat wypowiedzą.

DOMINIKA ZAMARA: To może ja odpowiem na to pytanie. – Tak, Emilian też jest pracoholikiem i do tego perfekcjonistą. 

LESZEK SKIERSKI: W 2018 r. dołączyła Pani do grona artystów Watykanu. To wielkie wyróżnienie. Jakie atuty trzeba mieć w sobie, oprócz niezwykłego talentu, żeby dostąpić tego zaszczytu?

DOMINIKA ZAMARA: Jak wszystko w moim życiu, to też nie był przypadek. Spadło to na mnie z Nieba. Otrzymałam telefon z Watykanu, umówiłam się na rozmowę, na której zaproponowano mi bycie członkiem zespołu artystów reprezentujących Watykan na różnych wydarzeniach. Jest to dla mnie wielki zaszczyt i przyjemność. Do tej pory współpracujemy. 

LESZEK SKIERSKI: Ktoś Panią polecił? 

DOMINIKA ZAMARA: [Uśmiech] Myślę, że wszystko odbyło się za sprawą św. Jana Pawła II i Padre Pio.

LESZEK SKIERSKI: Przy najbliższej okazji jak spotka się Pani w Watykanie z kolegami – artystami, to co im Pani powie o Płocku i tym skromnym miejscu, które dziewięćdziesiąt lat temu wybrał Jezus Miłosierny?

DOMINIKA ZAMARA: 10 października uczestniczę w koncercie w Rzymie. To znakomita okazja, żeby wspomnieć o tym niezwykłym miejscu, które odkryłam w swoim życiu. Będę je promować na całym świecie.

LESZEK SKIERSKI: Dziękuję Państwu za rozmowę. 


Rozmowa z Dominiką Zamarą i Emilianem Rosiakiem odbyła się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku – 3 października 2020 r., w ramach comiesięcznych spotkań „Świadkowie Miłosierdzia”.